Portal społeczno-kulturalny regionu kępińskiego
Marii, Marzeny, Ryszarda 26 Kwietnia 2024, 12:58
Dziś 8°C
Jutro 18°C
Kępno
10 Października, 2018

Kępno: „Dużo przeżyłam, ale najważniejsze, że z Bożą opieką”

100. urodziny pani Wandy Kempy.

Jubilatka Wanda Kempa urodziła się w trakcie I wojny światowej w Wielkopolsce, w Korpysach (wówczas pod niemiecką nazwą Ottosberg) w powiecie ostrzeszowskim, 1 października 1918 r.
Pani Wanda jest rówieśniczką Niepodległej, czyli naocznym świadkiem historii ostatniego stulecia. Jej dzieciństwo i młodość przypadły na czasy pierwszej i drugiej wojny światowej, drugiej Rzeczypospolitej i restytucji Państwa. Widziała okropności II wojny światowej. Uczestniczyła w powojennej odbudowie kraju. Jako młoda dziewczyna pracowała w drukarni w Ostrowie Wielkopolskim, następnie przeprowadziła się do Zbąszynia, gdzie w rodzinnej firmie piekarniczo-cukierniczej pracowała razem ze swoimi braćmi. To właśnie tam, podczas jednej z ulicznych „łapanek”, została wywieziona do obozu hitlerowskiego w Żabikowie koło Poznania. Wiele tam przeszła, bowiem w obozie przetrzymywanych przesłuchiwało głównie Gestapo. Nieraz wraca pamięcią do tych strasznych chwil i opowiada, jak przebywali tam w kilku barakach, a cały obóz był otoczony ogrodzeniem z drutu kolczastego pod wysokim napięciem. - Warunki życia w tym hitlerowskim obozie były straszne: chłód, głód i ciężka praca, codziennością były publiczne egzekucje. Cały czas żyliśmy w wielkim strachu i niepewności. Nie wiedzieliśmy, czy dożyjemy następnego dnia. Dla wielu osób, które tam przebywały, widok tego obozu był ostatnim, jaki zobaczyli – opowiada pani Wanda. Udało się jej jednak wydostać z tego potwornego miejsca, bowiem została przewieziona w głąb Niemiec „na roboty”. - Miałam to szczęście, że trafiłam na takich Niemców, u których pracowałam, którzy, mimo iż byli naszymi wrogami, to dobrze obchodzili się z Polakami – przyznaje. W październiku 1943 r. pani Wanda poślubiła męża Feliksa, a owocem tego związku była córka Renata. W sierpniu 1945 r. pani Wanda wróciła z mężem i córką do Polski, a konkretnie do Kobylej Góry. - W drodze powrotnej do kraju napotykaliśmy kontrole sowieckie, które zachowywały się wobec nas bardzo brutalnie, a ich oficer chciał nam nawet odebrać córkę... Były łzy i prośby, na szczęście zabrali nam jedynie część rzeczy i puścili wolno. Przeszłam szczęśliwie przez wojnę i Bogu dziękuję, że żyję – wspomina. Ponieważ nie podpisała volkslisty, nie miała mieszkania ani pracy. - Ciężko było, nieraz czegoś brakowało. Z nieba nic nie spadło i trzeba było ciężko pracować – dodaje. Zamieszkali więc jako rodzina u siostry i zaczęli nowe życie, a w 1953 r. na świat przyszło drugie dziecko – syn Leszek.

~ W imieniu rodziny i własnym z szacunkiem wnuk Jarosław Pawlak

Więcej w nr 41 (1296) 2018 r. „Tygodnika Kępińskiego”.

Komentarze

Pozostało znaków: 1000

Redakcja Tygodnika Kępińskiego nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez Internautów. Wypowiedzi zawierające wulgaryzmy, naruszające normy prawne, obyczajowe lub niezgodne z zasadami współżycia społecznego będą usuwane.

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!