Kępno: Lekarka odmówiła potwierdzenia zgonu
Lekarka rodzinna z Kępna odmówiła przyjazdu do potwierdzenia zgonu swojego pacjenta w gminie Trzcinica. Służby przez kilka godzin czekały na przyjazd medyka, który mógłby to zrobić. Zdaniem lekarza rodzinnego świadczy on usługi osobom żywym, nie martwym. „To niedopuszczalne i nieetyczne” - komentuje wielkopolski Narodowy Fundusz Zdrowia. O tej bulwersującej sprawie pisała już „Gazeta Wyborcza” i „Fakt”.
Ta szokująca sytuacja miała miejsce 31 marca br. w gminie Trzcinica. 61-letni mężczyzna, jadąc rowerem po lesie, zasłabł i zmarł. Na miejsce służby ratunkowe wezwał przechodzień. Pojawiły się policja, prokuratura i karetka pogotowia.
Nie można było jednak potwierdzić zgonu mężczyzny, ponieważ w karetce, ze względu na sytuację pandemiczną, nie było uprawnionego do tego lekarza. Dlatego, jak pisze „Gazeta Wyborcza”, o pomoc poproszono lekarkę rodzinną zmarłego. Ta jednak, ku zdziwieniu wszystkich, odmówiła przyjazdu. Przez kolejnych kilka godzin próbowano więc znaleźć lekarza, który wystawiłby 61-latkowi akt zgonu. W sprawę zaangażowano nawet starostę kępińskiego i wielkopolski oddział NFZ. - Telefony od prokurator, a później od komendanta policji odebrała wicestarosta Alicja Śniegocka i przekazała mi informacje o zaistniałej kuriozalnej sytuacji. Z tego, co wiem, to do pani doktor dotarli policjanci, o efektach rozmowy nic mi nie wiadomo. Zadzwoniłem do dyrektor szpitala Beaty Andrzejewskiej, aby wytypowała lekarza, który wystawi świadectwo zgonu. Wszystko już jest w prokuraturze i to ona prowadzi dalsze czynności w tej sprawie – informuje „Tygodnik Kępiński” starosta Robert Kieruzal.
~ Oprac. m (Źródło: Fakt/Gazeta Wyborcza)
Więcej w nr 13 (1422) 2021 r. „Tygodnika Kępińskiego”.
Bądź pierwszy!