Portal społeczno-kulturalny regionu kępińskiego
Agnieszki, Amalii, Czecha 20 Kwietnia 2024, 15:28
Dziś 5°C
Jutro 6°C
Kępno
10 Stycznia, 2018

Kępno: Kto odpowiada za „Renatkę”?

Strażacy z kępińskiej Ochotniczej Straży Pożarnej poinformowali, że zatrudniony przez Urząd Miasta i Gminy konserwator wbrew woli naczelnika OSP zajechał na stację benzynową nowym wozem bojowym w celu zatankowania samochodu. Z nieustalonych przyczyn porzucił auto na parkingu, zostawiając kluczyki u pracownika stacji.

Pozostawienie samochodu strażackiego na jednej ze stacji paliw w Kępnie zarzucają konserwatorowi zatrudnionemu przez Urząd Miasta i Gminy strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Kępnie. Zaistniałą sytuację opisali i zgłosili na policję. Ponadto, jak zapowiadają, skierują w tej sprawie pismo do burmistrza miasta i gminy Kępno.
Do tego bulwersującego „brać strażacką” zdarzenia doszło 29 grudnia minionego roku. Konserwator jednostki, będący członkiem kępińskiej OSP, udostępnił auto bojowe, nie informując nikogo, osobie nieupoważnionej. Sam wsiadł do wozu bojowego, a do drugiego poprosił niezwiązaną z jednostką osobę i razem pojechali na stację benzynową, aby je zatankować. Strażacy podkreślają, że konserwator, choć zatrudniony przez Urząd, podlega pod naczelnika OSP, bo to on jest odpowiedzialny za sprzęt bojowy.

Rowerem za „Renatką”
- Dzień wcześniej (...) był poinformowany o tym, że osobiście chcę z nim jechać na to tankowanie – wyjaśnia naczelnik Jacek Samulski. - (…) Na drugi dzień dowiaduję się od druha Kamila, że pan Pawlicki z obcą osobą wyjeżdża naszymi autami na tankowanie – dodaje. Wówczas wsiadł na rower i ruszył w kierunku straży, po drodze zauważył jednak jadącego koło Intermarche strażackiego nowego mana. - Patrzę jakaś obca osoba porusza się naszym GBA manem, zatrzymał się akurat na światłach, podjechałem rowerkiem i grzecznie mu powiedziałem „zjeżdżasz na pobocze albo wzywam policję”. Zjechał. Po przyjechaniu na plac OSP dostałem telefon od pani Szydlik, aby odebrać sobie auto ze stacji paliw – relacjonuje J. Samulski. - Po zajechaniu na miejsce zastaliśmy porzucone auto marki Renault wartości 800 000 zł i sprzęt bojowy. Kabina pojazdu była zamknięta, a schowki sprzętowe otwarte. Klucze od wozu zostały zostawione u sprzedawców stacji, klucze mógł wziąć każdy - podkreśla naczelnik OSP. - Wcześniej jeden z druhów zadzwonił do pani Szydlik i dowiedział się, że klucze od auta znajdują się na stacji u sprzedawcy. Poszedł. - Poproszę kluczyki od tego wozu pożarniczego – powiedział i bez problemu je dostał – zauważa J. Samulski.
Gdy już nowy samochód, zwany pieszczotliwie przez strażaków „Renatką” odstawiono do remizy, po jakimś czasie pojawił się też konserwator, który nie potrafił lub nie chciał wytłumaczyć, dlaczego porzucił auto na stacji benzynowej. - Powiedział tylko, że mam uważać na siebie – stwierdza J. Samulski. - Mówię: „Co, straszysz mnie?” A on: „Nie, tylko cię informuję”.

~ m

Cały artykuł dostępny będzie w nr 2 (1257) 2018 r. „Tygodnika Kępińskiego”.

Komentarze

Pozostało znaków: 1000

Redakcja Tygodnika Kępińskiego nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez Internautów. Wypowiedzi zawierające wulgaryzmy, naruszające normy prawne, obyczajowe lub niezgodne z zasadami współżycia społecznego będą usuwane.

~ wiewiórka
2018-01-12  /  02:57

- fajne bo z muzycznym "akcentem" - Do, Re, Mi, Zy... :
a na "Zy" trzeba wymyślić nowy pomysł nazwania dźwięku, może dobrym pomysłem będzie interwał trytonu w każdej tonacji majorowej (durowej - "uśmiechniętej) oraz minorowej (molowej - tak jak moja gdy nie mam "majorowego nastroju); natomiast sposób przekazywania informacji jest cudownie "gienialny" bo jak w Cis - dur jest ciężko tłumaczyć to w C- dur nauka idzie szybko - osobiście - uwielbiam C - dur w pewnych przypadkach (duża oszczędność czasu) w Cis - dur cudowna zabawa i konstruktywne wnioski; pozdrawiam czytających