Portal społeczno-kulturalny regionu kępińskiego
Bony, Horacji, Jerzego 25 Kwietnia 2024, 07:01
Dziś 8°C
Jutro 9°C
Historia
16 Sierpnia, 2018

Historia: Wojenne losy wieruszowskich Żydów - część 1

Mija właśnie 76 lat od likwidacji wieruszowskiego getta. To okrągła rocznica ważnych i tragicznych wydarzeń w historii miasta. Wydarzeń, o których wie niewielu, a wielu nie chce wiedzieć... Jako komentarz do tego zjawiska niech posłużą słowa papieża Jana Pawła II: „Naród, który nie zna swej przeszłości, umiera i nie buduje przyszłości”.

„musimy zatem wiedzieć
policzyć dokładnie
zawołać po imieniu
opatrzyć na drogę…”
(Z. Herbert „Pan Cogito
o potrzebie ścisłości”)

Losy wieruszowskich Żydów w czasie drugiej wojny światowej są trudne do odtworzenia, znanych jest niewiele faktów, więcej pozostaje do odkrycia m.in. dzięki tłumaczeniu pisanej po hebrajsku i w języku jidysz wieruszowskiej „Księgi Pamięci”, co jest niezwykle trudne. Istnieje też kilka sprzecznych relacji z niedokładnymi, a nawet nieprawdopodobnymi informacjami. Spróbujmy – mimo wszystko – opierając się na dokumentach, szczątkowych relacjach uczestników i świadków oraz wyobraźni – odtworzyć wojenne losy społeczności żydowskiej w Wieruszowie.
We wczesnych godzinach rannych 1. września 1939 roku granice Polski atakują wojska hitlerowskie. Wieruszów znajduje się na linii natarcia 8. Armii niemieckiej pod dowództwem gen. Johannesa Blaskowitza, wchodzącej w skład Grupy Armii „Południe”, która ma za zadanie jak najszybciej dotrzeć do Warszawy. Z polskiej strony obronę stanowią siły Armii „Łódź” pod dowództwem gen. Juliusza Rómmla. W skład tych sił wchodzą także Bataliony Obrony Narodowej – „Ostrzeszów”, „Kępno”, „Wieluń I” (z kompanią „Wieruszów”) i „Wieluń II”. Świt jest bardzo mglisty, ale żołnierze z kompanii porucznika Wiktora Sasa, którzy mają rozkaz bronić Wieruszowa, słyszą warkot samolotów wracających po nalocie na bezbronny Wieluń. Około szóstej mgły zaczynają ustępować, a oczom ludzi ukazują się dymy płonących miejscowości oraz rzesze ludzi uciekających na furmankach, motorach, rowerach i pieszo.
To już pewne – wojna wybuchła
W Wieruszowie mieszka wtedy około 2100 Żydów. Część z nich – podobnie jak Polacy – opuszcza domy, uciekając głównie w kierunku Łodzi. Nie jest to łatwe – są ostrzeliwani z samolotów, często idą pieszo i nie spotykają się z życzliwym przyjęciem w momentach zagrożenia, np. w Zduńskiej Woli nie chcą ich wpuścić do publicznego schronu.
Około dziewiątej od strony Siemianic rozpoczyna się artyleryjski ostrzał miasta. Giną pierwsi wieruszowianie, wybuchają pożary. Do godziny 14.00 zamiera wszelki ruch w mieście – docierają wieści, że Niemcy są już w Podzamczu. Zaraz za żołnierzami Wehrmachtu wkracza tam elitarny pułk SS-Leibstandarte Adolf Hitler, dowodzony przez SS-Standartenführera Josefa Dietricha. Szlak przemarszu tej jednostki znaczony jest zbrodniami na ludności cywilnej. Ofiarami są bezbronne kobiety, starcy i dzieci. Mordowani są w sposób okrutny, często ginąc w podpalanych domach, czego przykładem są zbrodnie w Podzamczu, ale i wypadki w Wyszanowie i Torzeńcu.
Wycofujące się oddziały polskie z rejonu Ostrzeszowa i Kępna na krótko zatrzymują się w Wieruszowie. Oddział saperów pułkownika Jana Zientarskiego zakłada ładunki wybuchowe najpierw pod mostem kolejowym, później pod mostem na Prośnie w Wieruszowie. Asekurują ich polscy żołnierze, z rejonu synagogi (bóżnicy), ostrzeliwując Niemców zbliżających się od Podzamcza – ginie na moście niemiecki żołnierz, który wjechał tu na motorze. Około 17.00 zostaje wysadzony most kolejowy na Prośnie, a niedługo potem żelbetonowy most w Wieruszowie. Ten ostatni nie został zniszczony na tyle, aby całkowicie uniemożliwić agresorowi przeprawę. Wieczorem żołnierze polscy wycofują się w kierunku Sokolnik, a później na Lututów, Złoczew, Piotrków, Łódź i Warszawę.
2 września, po prowizorycznych naprawach mostu – usunięciu gruzu oraz ułożeniu bali i desek z pobliskiego składu drewna, wojska niemieckie wchodzą do Wieruszowa, przeprawiając też przez Prosnę artylerię i czołgi. Ta sytuacja jest propagandowo ważna – dlatego zostaje utrwalona, a zdjęcia ukazują się w niemieckich gazetach.

~ Urszula Szot

Więcej w nr 33 (1288) 2018 r. „Tygodnika Kępińskiego”.

Komentarze

Pozostało znaków: 1000

Redakcja Tygodnika Kępińskiego nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez Internautów. Wypowiedzi zawierające wulgaryzmy, naruszające normy prawne, obyczajowe lub niezgodne z zasadami współżycia społecznego będą usuwane.

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!